sobota, 8 czerwca 2013

Od Samanty

Wstałam rano. Nic nie mówiło, że dzień będzie zły, a ni zaskakujący. Nagle przyszedł do mnie SMS.
-Heh, zdecydował się jednak?-zapytałam sama siebie
-Kto i na co?-zapytała śpiąca jeszcze Roxie
-O, sorry-powiedziałam-Nie wiedziałam, że jeszcze...
-Nic się nie stało, ale na przyszłość patrz na zegarek-powiedziała ze śmiechem Roxie
Wykąpałam się i usiadłam przed laptopem. Później go zamknęłam. Uczesałam się i poszłam na śniadanie.
Później założyłam moje buty halowe i poszłam pobiegać. Dołączyła do mnie Roxie i Egon.
-Piękna pogoda-przyznała Egon
-Tak-odpowiedziałam w tej samej chwili co Roxie
Po biegach usiadłam w krzakach i zaczęłam coś rysować. Narysowałam to:

-Ślicznie-powiedziałam
-Masz rację-powiedział jakiś głos za moimi plecami.
Odwróciłam się. Za mną stał...KACPER!
-Kacper!-wrzasnęłam i rzuciłam się mu na szyję
-Eh...nie mogłem opuścić okazji spotkania się z tobą, no nie?-powiedział
-Tak-odpowiedziałam.
-Pojedziemy na przejażdżkę?-zapytał
-No jasne!-zgodziłam się i poszliśmy po konie.
Wzięłam Epiphona, bo Ewangi namęczyła się wczoraj. Kacper wyciągnął Hobbita.
-Gotowa?-zapytał
-No-odpowiedziałam i pojechaliśmy.
Byłam onieśmielona towarzystwem starego przyjaciela, poznanego w szóstej klasie podstawówki.
-Przyjechałeś dzisiaj?-zapytałam
-Tak-odpowiedział i ruszył galopem-Choć!
Pogoniłam mojego arabskiego konia i nadrobiłam zaległości. Zaczęłam cwałować i zostawiłam za sobą Kacpiego. Stanęłam na zboczu wąwozu i nagle skała zaczęła się łamać.
-Kacper...-powiedziałam przerażona-Kacper!
Nastolatek podjechał szybko, ale koń już prawie spadał. Zsiadłam z konia i zepchnęłam go do bezpiecznego miejsca. Skała już się odczepiała kiedy nagle chłopak podał mi rękę.
Nie mogłam podać mu swojej bo zaczepiła się gdzieś, a drugą musiałam się trzymać.
Mój kolega zeskoczył i złapał się ze mną. Później objął ręką i pomógł wejść. Skała zaczęła się załamywać i Kacper wpadł do rwącej rzeki. Usłyszałam tylko cichy plusk i krzyknęłam.
Wsiadłam na Hobbita, ponieważ był silniejszy, a uzdę Epiphona przywiązałam sobie do ręki. Zaczęłam cwałować do wodospadu, gdzie kończyła się rzeka. W końcu tam dotarłam, ale Kacpra nie było.
-Eh...w dół-powiedziałam sobie i pojechałam do małego jeziorka.
Tam też go nie było. Pojechałam po dyrektorkę, a ona wezwała pomoc. Szukali go, aż w końcu o 24:40 znaleźli go siedzącego na kamieniu i całego mokrego.
-Gdyby woda nie płynęła pod prąd-powiedział-Dzięki, że wezwałaś pomoc-powiedział kiedy jechaliśmy do westernowej akademii.
Poszłam do pokoju, wykąpałam się i usiadłam na łóżku. Dziewczyny już spały, więc ja też zasnęłam.


piątek, 7 czerwca 2013

Od Julie i Louis'a-Jak tu trafiliśmy

Od Julie i Louisa- Jak tu trafiliśmy
Wędrowaliśmy na południe, właśnie dzisiaj mijały dwa lata od naszej wyprowadzki. Prince rozglądał się nerwowo u boku Louisa. Przy jakimś lesie o mało nie wpadła na nas jakaś dziewczyna na koniu.
Oszołomiona nie potrafiłam ani się ruszyć, ani nic powiedzieć. Głos zabrała nieznajoma.
-Kim jesteście i co tu robicie?- spytała podejrzliwie
Otrząsnęłam się i odpowiedziałam:
-Jestem Julie, a to mój brat, Louis- powiedziałam- Hmmm... a co tu robimy, pytasz? Nie mam pojęcia. Wyprowadziliśmy się od rodziny, aby poszukać nowego, lepszego życia.
-Ciekawe- uśmiechnęła się- Jestem Is, mam 16 lat.
Odwzajemniłam uśmiech
-Ja też- powiedziałam
Dziwiłam się, że mój brat nie zabrał głosu, ale może myślał, że to taka "babska rozmowa" ?
-Należę do Akademii Jeździeckiej, która znajduje się w Klimore Cove. Jest bardzo niedaleko stąd.
-Czy proponujesz nam dołączenie?- spytałam z nadzieją
-Jak właścicielka się zgodzi...
Oczywiście, zgodziła się.

wtorek, 4 czerwca 2013

Od Samanty-Wycieczka

Wysiadłam z autokaru. Wyciągnęłam walizkę i pobiegłam do pokoju. Za mną dziewczyny, które były ze mną.
-Roxie, Egon fajnie tu, no nie?-zwróciłam się do koleżanek
-No-powiedziały i weszłyśmy do pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozpakowywać. Nie wzięłam zbyt wiele na wycieczkę, bo po co?
Nałożyłam swój kapelusz jeździecki i go przymierzyłam.
Nagle to pokoju wpadła Natasza Morun.
-I jak?-zapytała
-Dobrze-odpowiedziałyśmy w tej samej chwili
-Świetnie-powiedziała i wyszła.
Wyglądała na smutną i zawiedzioną. Ale czym?
Po chwili w ogóle o tym zapomniałam i odpaliłam laptopa. Poczytałam trochę o miasteczku i zamknęłam przenośny komputer. Zbiegłyśmy z góry do stołówki i zaczęłyśmy jeść śniadanie.
-Dobre-powiedziała Roxie
-No-potwierdziła Egon
Kiwnęłam głową i zaczęłyśmy jeść. Strasznie się cieszyłam przed pierwszą lekcją.
Pobiegłam po Ewangeline. Klacz zaczęła rżeć z radości.
Wzięłam ją i pobiegłam na rynek.
-Będziemy pomagać pani Homer zagonić jej bydło do zagrody-powiedziała Natasza.
Każdy z was dostanie po trzy byki. Zaraz pokażę wam jak to się robi.
Ruszyła cwałem przed siebie, zwolniła do galopu i wykręciła zgrabne kółko. Zaczęła gonić byki. Przycisnęła konia łydką tak, że zgiął się i zasłonił bykom wyjście. Później zamknęła bramkę.
-Zacznijmy od...hmm...może od Milki-powiedziała.
Milka wykonała to ślicznie.
-Świetnie!-powiedziałam
-Dzięki-przyjęła skromnie Mila
-No, teraz Samanta-powiedziała.
Pobiegłam cwałem, przy robieniu kółka i zwalnianiu do galopu było ciężko, ale to zrobiłam. Zagoniłam bydło i zatrzymałam się.
-Czysty przejazd, dziewczyny, świetnie sobie poradziłyście-powiedziała Natasza, a ja z Milką przybiłyśmy sobie piątkę.
Naszym dalszym koleżankom szło świetnie. Tylko Rick'owi trochę nie poszło, no ale...
-Teraz dam wam lassa-mówiła Natasza-Mam nadzieję, że poradzicie sobie przy łapaniu mustangów z rezerwatu-powiedziała podrzucając wodze w ręce.
Podzielono nas na grupy. Ja z Milką i Egon. Reszta razem. Gonitwa się zaczęła. Ewangi biegła galopem, później weszła w cwał. Zarzuciłam lasso na karego mustanga, który przechylił się i upadł.
Przestraszyłam się, ale Natasza krzyknęła do mnie:
-Dobrze, niech pada!
Później zaprowadziłam mustanga do zagrody. Każdy złapał jednego.
Było super. Była już 19:13. Pojechaliśmy na plażę i rozpaliliśmy ognisko. Śpiewaliśmy piosenki, urządzaliśmy zawody na szybką jazdę po plaży, piekliśmy kiełbaski. Podobało mi się. Po powrocie do domu położyłam się na łóżku i westchnęłam.
-Pięknie-westchnęłam-Było świetnie!
-No!-krzyknęły dziewczyny.
Następnego dnia wstałam bardzo szczęśliwa. Przez okno wpadały promienie słońca. Podskoczyłam i poszłam do sklepu. Chciałam kupić sobie jakieś sportowe buty na ognisko czy do lasu:

Nałożyłam je i zeszłam na śniadanie. Było tak samo dobre jak wczoraj. Później poszłam do Ewangi i pogłaskałam ją po pysku.
-Tak, tak kochana-mówiłam do niej spokojnie-Wiem, że może, krótko spałaś, ale dziś postaram się żebyś nie za wiele robiła.
-No cóż, takiej możliwości nie będzie-powiedziała Natasza stojąc za mną.
-No wiesz-westchnęłam
-Fajne buty-powiedziała z uznaniem
-Dzięki-odpowiedziałam.
Później nie rozmawiałyśmy. Poszłam do lasu pobiegać.
Zaczęła się rozgrzewka. Najpierw były skłony do strzemion, a później cwałowanie i omijanie baczek.
-Sam, dlaczego nie zmieniłaś butów na jeździeckie!?-krzyknęła do mnie Natasza. Prawie nic nie słyszałam przez stukot kopyt.
-Nie zdążyłam!-krzyknęłam do niej w odpowiedzi i pocwałowałam dalej. Nagle zaczęły biec na nas...BIZONY!
-Na bok!-krzyczała Natasza-Zjeżdżać na bok!
-Ewangi ruszaj!-wrzasnęłam i klacz ruszyła. Nigdy nie jechałam tak szybko.
-Szybciej!-krzyczała bardzo głośno Natasza.
-Roxie nie zjechała!-krzyknęła Milka
Dziewczyna siedziała na koniu zdezorientowała. Mijały ją bizony, a nikt nie mógł ruszyć się w jej stronę. W końcu ja i Milka pocwałowałyśmy do niej i wróciłyśmy we trójkę. Ewangeline trochę się potłukła, ale zaraz ją opatrzyłam i było dobrze.
Później poszliśmy na obiad.
-Teraz kolejne wyzwanie-powiedziała Natasza po obiedzie-Kowbojskie roboty! Będziemy zabijać deskami okna w starych domach.
Po "Kowbojskich robotach" usiadłam na łóżku. Byłam spocona jak nie wiem. Wykąpałam się. Był wieczór. Nie mieliśmy już więcej zadań. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Później umyłam zęby.
Zasnęłam.


Opowiadania!

Proszę o pisanie opowiadań! Jeśli macie jakie kol wiek prośby, lub co kol wiek wam się nie podoba powiedzcie.

Od Rick'a-C.D Mili

-Bo ja po prostu nie byłem gotowy na to-powiedziałem
-Wiesz, mogłeś mi powiedzieć-odpowiedziała Milka
-No sorry, ale...-próbowałem przeprosić
-Jeśli ci się nie podobam to mi powiedz, ok?-zapytała
-Ale ty mi się podobasz-powiedziałem
-To czemu...-chciała zadać pytanie, ale jej przerwałem
-Słuchaj, nie chciałem cię urazić, a ni nic, ale po prostu...-mówiłem
-Nie byłeś gotowy-dokończyła-Ciągle to powtarzasz, a teraz jesteś?
(Milka)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wycieczka

Rozpoczęła się 3 dni temu. Dojechaliśmy na miejsce.Zgodzili się wszyscy! Proszę zajrzeć do zakładki "Wycieczki" i zobaczyć tereny na jakich będziemy. Proszę o napisanie opowiadania o wycieczce!

piątek, 24 maja 2013

Od Sam-Co z nią?

Ostatnio myślałam tylko i wyłącznie o moim dobrym przyjacielu z dzieciństwa-Kacprze.
-"Może to więcej, niż przyjaźń"-myślałam
Do tej pory nie byłam, aż tak pochłonięta czyimś życiem, tak jak swoim. Bardzo mi się podobał, ale...
Powiedział, że namówi rodziców na przyjazd do akademii...
Wstałam z łóżka. W końcu dziś zawody. Umyłam się i ubrałam uroczyście.
-Hmm...pójdę sprawdzić co z Ewan-pomyślałam
Pobiegłam do stajni. Klacz zarżała radośnie na mój widok.
-Siemka, maleńka-przywitałam klacz
Wyciągnęłam klacz na padok i zaczęłam ćwiczyć. Klacz zaczęła omijać beczki, tak jak chciałam.
-Jeszcze trochę!-krzyknęłam-Dobra zakręć!
Klacz przechyliła się na ziemię. Upadła.

Od Mili-C.D Rick'a



-Mów dalej...-powiedziałam zaciekawiona.
-No bo...wiesz ty mi się podobasz, ale to było takie spontaniczne...
-Co było spontaniczne?
-No pocałunek....
-Ale czemu wobec mnie byłeś taki chamski, co!? Co ja Ci takiego zrobiłam!?

(Rick?)

środa, 22 maja 2013

Od Rick'a-C.D Mili

-Cześć-powiedziała cicho Milka, kiedy przechodziłem obok
-Cześć-odpowiedziałem-Sorry, że...ja...no ten...ale, ja po prostu...
-Wyduś to z siebie!-krzyknęła
-Bo ja nie byłem gotowy-powiedziałem-Zachowałem się jak cham skończony i...
-MHM?
-Mam mówić dalej, czy?-zapytałem
(Mila?)

Od Mili-C.D Rick'a



,,Co zrobiłam nie tak?" pomyślałam gdy sylwetka Ricka zniknęła za drzwiami stołówki.
Było mi strasznie smutno, bo zachował się wobec mnie chamsko.
Na polepszenie humoru postanowiłam pójść do pokoju i pooglądać TV.
Nagle zza drzwi usłyszałam pukanie. To była Skate.
-Hej, czemu jesteś taka smutna?-zapytała ze współczuciem w głosie.
-Wejdź-powiedziałam dając jej miejsce do przejścia.
Skate klapnęła na łóżku i zapytała:
-Ej, no co się stało?
-Eh,problem w tym, że sama nie wiem....-odparłam-Rick był jakiś oschły.
-Nie martw się, jeśli rzeczywiście mu się podobasz to przyjdzie...-pocieszała mnie koleżanka.
Gdy Skate już wyszła poszłam się przespacerować do kawiarni po kawę i z powrotem.
-Co podać?-zapytała mnie sprzedawczyni.
-Eh, kawę mrożoną...
Nawet gdy wypiłam kawę humor mi nie wrócił.
Postanowiłam pójść do centrum handlowego. Ale nic z tego bo było zamknięte...
Po powrocie do akademii zabrałam Pandlle'go ze stajni i poszłam na padok.
Nie wsiadłam na niego tylko postanowiłam usiąść i czekać, sama nie wiem na co.
Po godzinie zaczęło się zciemniać, a zza stajni wyłonił się Rick.

(Rick?)


wtorek, 21 maja 2013

Od Samanty

Spacerowałam po podwórku razem Ewangeline.  Nagle zza bramy zaczęły dobiegać odgłosy. Wyjrzałam. Na ulicy leżał ranny źrebak Haflingera.
-Mały!-krzyknęłam i podbiegłam do źrebaka
Wyglądał tak:

Maluch rżał przeraźliwie, więc pobiegłam po przyczepę i zaprzęgłam ją do Ewangeline. Poprowadziłam klacz do źrebaka. Wciągnęłam źrebaka do wozu i ruszyłam do stajni. Widocznie będzie trzeba powiedzieć o tym dyrekcji.

Od Rick'a-C.D Mili

Nagle, za nami dobiegł jakiś dziewczęcy głos:
-Ej, Sam, choć do mnie-to była Egon.
Samanta podbiegła do niej i mrugnęła do nas, jakby chciała powiedzieć "Nie przeszkadzam".
Kiedy zjedliśmy stanąłem koło niej i spojrzałem jej w oczy.
-Coś nie tak?-zapytała
-Nie, nic-odpowiedziałem krótko i na temat.
-Jedziemy na przejażdżkę?-zapytała
-Nie, nie jedziemy-powiedziałem znów
-Co z tobą?-zapytała tym razem rozzłoszczona.
Sięgnąłem po plecak.
-Nico-powiedziałem i odszedłem jak gdyby nigdy nic.
Spojrzała na ziemię, w oczach zaczęły jej napływać łzy, ale co miałem robić, byłem zdołowany pocałunkiem  i jednocześnie trochę...rozczarowany moim zachowaniem.
(Mila?)

niedziela, 19 maja 2013

Od Mili-C.D Rick'a


Powoli zbliżył się do mnie i pocałował. Byłam w szoku. 
-P...przepraszam-powiedział niepewnie.
-Nie ma za co...-powiedziałam i pocałowałam go drugi raz. 
Poszliśmy razem na stołówkę bo była już pora kolacji. 
-Co bierzesz?-zapytałam
-Nie wiem-odpowiedział.
Usiedliśmy przy jednym stoliku i jedliśmy w ciszy.Nagle przerwał ją głos Skate.
-Hej! Mogę się dosiąść?-zapytała 
Oczywiście-odpowiedziałam przesuwając się aby miała gdzie usiąść. 
-Ej, widziałam jak się całowaliście za stajnią, wiem, że nie powinnam ale wracałam z padoku i...-zaczęła
-Nic się nie stało, prawda?-odpowiedziałam spoglądając na Rick'a.
-Nie, pewnie nic...-odpowiedział.


(Rick?)

czwartek, 16 maja 2013

Od Rick'a-C.D Mili

-E...nic się nie stało-powiedziałem
-Strasznie...mi głupio-ciągnęła
Spojrzałem na nią, aż w końcu powiedziałem:
-Mhm...przejażdżka?-zapytałem
-Nie dzięki-powiedziała i miała odchodzić, ale ją zatrzymałem
(Milka?)

sobota, 11 maja 2013

Od Sam-Wybór

Jutro miały być zawody. Stałam na padoku. Po rozgrzewce skoczyłam przez 7 przeszkód i poszłam na tor.
-Dzisiaj w innej stajni Ewe-poklepałam klacz po grzbiecie i ucałowałam w pysk. Martwiłam się i o klacz i o to co stanie się jutro. W oku kręciła mi się łza. 
-Co mam w końcu wybrać?-zapytałam klaczy-Może ci się coś stać, a ja nic nie będę mogła poradzić. Na szczęście stajnie były zamykane na klucz.
-Jason mi cię nie ukradnie-zaśmiałam się. Poklepałam klacz po szyi i odeszłam.
Wyjęłam Ipad'a i zaczęłam grać na multimedialnych klawiszach. 

-Ładnie-powiedział jakiś głos z tyłu. Jestem Egon-przedstawiła się
-Ja Sam-odwzajemniłam-Może cię tu oprowadzić?-zapytałam
-No jasne!-krzyknęła uradowana dziewczyna i razem poszłyśmy zwiedzać. 
Była bardzo miła i nie wątpię, że możemy zostać przyjaciółkami. 
Po odwiedzinach stajni nr. 1 poszłyśmy do galerii na zakupy. Była 11:00. Na szczęście dziś wolne. ------Wiesz, że są jutro zawody?-zapytałam
-Nie, wiesz jestem tutaj nowa-powiedziała ze śmiechem
Wieczorem rozeszłyśmy się do pokoi i pożegnałyśmy się. Dodałam ją na FB do znajomych i poszłam spać

piątek, 10 maja 2013

Od Mili-C.D Rick'a

Poszłam przebrać się do pokoju. Szybko sprawdziłam powiadomienia na facebook'u i poszłam spać.
Obudziłam się o 9:00 więc poszłam na poranne oporządzanie koni. Prawie nikogo nie było w stajni. Miałam bardzo dobry humor, ale przypomniałam sobie jak wczoraj uciekłam zawstydzona przed Rick'iem.
W ciągu dnia nigdzie nie widziałam Rick'a.
Wieczorem postanowiłam dla poprawy humoru pójść na lekcję woltyżerki.
Po lekcji pani Kolores poprosiła abym została i z nią porozmawiała.
-Dobrze trzymasz się na koniu.-pochwaliła.
-Dziękuję.-odpowiedziałam speszona .
-Może częściej przychodziłabyś na moje lekcje?-zaproponowała.
-Jeśli znajdę czas...ostatnio tak się dużo dzieję...-odpowiedziałam.
-Pamiętaj, że na moich lekcjach jesteś zawszę mile widziana!-rzuciła odchodząc z koniem.
Poszłam do Pendlle'go, wyczesałam jego długą grzywę i udałam się z nim na przechadzkę.
Koń szedł za mną. Poszliśmy do lasu i z powrotem. Po powrocie spotkałam Rick'a.
-Cześć-powiedział.
-H...Hej-odpowiedziałam zestresowana.-Przepraszam, że wczoraj uciekłam...

(Rick?)

Od Jasona-Powrót do normalności?

Po lekcjach poszedłem po Epiphona. Osiodłałem go i pojechałem na krótką przejażdżkę.
-Wio!-krzyknąłem, a po chwili zobaczyłem zarys człowieka więc ostro zahamowałem.
Zza drzew wyjechała Samanta.
-Siema!-powiedziała z uśmiechem.
-Nie jesteś...zła?-zapytałem
-Może trochę, ale powoli przechodzi-powiedziała
-To może pojedziemy na przejażdżkę?-zapytałem ponownie
-Może jutro?-spytała-Dziś nie mogę!-krzyknęła i odjechała galopem w kierunku akademii.

czwartek, 9 maja 2013

Od Sam-C.D Is

-Ładnie-oceniłam-Wiesz też porysuję-powiedziałam i wzięłam mój szkicownik. Nabazgrałam i pokazałam Is:

-Śliczna-pochwaliła
-Dzięki-powiedziałam
C.D.N

Od Is-C.D Sam



Cóż, przynajmniej ją znam. 
Zanim położyłam się spać, wzięłam prysznic. Usiadłam na łóżku, i wyjęłam mój szkicownik. Zaczęłam kończyć mangę, którą zaczęłam rysować wcześniej...Aż w końcu, skończyłam. Zaskoczył mnie efekt końcowy:

- Rysujesz coś jeszcze? Jest już noc.- powiedziała Sam, podchodząc do mnie.- Pokażesz?
Pokazałam jej mangę ( ten rysunek, oczywiście .-.)
[ Sam? ^^]

Od Sam-C,D Is

-Wiem, że znasz japoński-zaśmiałam się
-Samanta?-zapytała
-Tak-powiedziałam
-Super, że będziesz ze mną w pokoju?-odpowiedziała
-Nom-potwierdziłam
-Chcesz obejrzeć ze mną The Walking Dead?-zapytałam
-No!-zgodziła się i włączyłyśmy TV.
Skończyłyśmy lampić się w Tv o 23:00 i poszłyśmy spać
(Is?)

Od Mili-C.D Rick'a

-Yyy...zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś cała mokra?-zapytałem
-Tak-zaśmiała się
Podałem jej swoją bluzę.
-Dzięki-powiedziała i wsiadła na konia
-To co jedziemy?-zapytałem
-Tak, zdecydowanie, tak-odpowiedziała i pogalopowaliśmy do stajni.
-Wiesz, bo ty trochę...ok, bardzo mi się podobasz-przyznała
-Ty, mi...też-powiedziałem i wszedłem do stajni.
Podszedłem do boksu i wprowadziłem konia. Rozsiodłałem go i wyszedłem ze stajni.
Milka...uciekła. Kopnąłem piłkę i coś odrzuciło ją z drugiej strony. Z krzaków wybiegła Tina.
-Siemka, maleńka-przywitałem sukę. Znów krzaki zaszeleściły i wybiegła Sam.
-Przepraszam za nią jeśli coś narobiła, ucieka mi cały wieczór-powiedziała i wzięła Tinkę na na smycz.
-Nic nie zrobiła-powiedziałem.
Sam się uśmiechnęła i kiwnęła głową w podziękowaniu. Później wyszła z uliczki stajennej.
Tina niezdarnie szła na smyczy. Zaśmiałem się z pieska.
Mila wracała schowałem się w stajni tak by mnie nie zauważyła.
-Ja mu się podobam?-pytała sama siebie-Wyszłam na głąba-powiedziała
(Milka?)

środa, 8 maja 2013

Od Rick'a-C.D Mili

-Jasne-powiedziałem
-Jedziemy na koniach...czy?-chciała zapytać Mila, ale jej przerwałem
-Na motorze-powiedziałem-Wsiadaj
-Eu...mmm...ech...nie umiem-przyznała
-Spoko, będzie Ok-powiedziałem
W końcu byliśmy w drodze. Podjechałem pod galerię handlową i zaparkowałem.
-Na co chcesz iść?-zapytałem w końcu
-Może na...Olimp w Ogniu?-spytała
-Ok-odpowiedziałem
Kiedy film się skończył wsiedliśmy znowu na motor i pojechaliśmy do akademii.
-Ten film był zajebisty-powiedziałem
-No-odpowiedziała mi Milka
-Hmm...może na pożegnanie krótka jazda-zapytałem
-Jasne!-krzyknęła Mili i pobiegliśmy po konie

(Mila?)

Od Mili-C.D Ricka


Weszliśmy do stajni. Miałam nadzieję, że nikt nie zauważył naszego zniknięcia. 
Po uczesaniu Pendlle'go poszłam się przebrać i pójść na śniadanie. 
Nic nie jadłam bo nie miałam ochoty. Byłam strasznie zmęczona.
Po lekcjach udałam się spać. Niestety to nie trwało długo. Obudził mnie telefon. Na ekranie wyświetlił się nieznany mi dotąd numer. 
-Halo?-powiedziałam odbierając telefon.
-Hej, chcesz iść do kina?-odpowiedział głos Rick'a w słuchawce.
-Ok. To kiedy i gdzie?-zapytałam podekscytowana.
-Za godzinę na padoku-rzucił.
-Ok, to pa...-powiedziałam.
Nie mogłam już spać. 
Rick troszkę..., no dobra nie troszkę-podobał i się. 
Na to okazję postanowiłam włożyć ubrania w których nikt mnie jeszcze nie widział. 
Umyłam się i zaczęłam się ubierać. 
Założyłam taką koszulkę:
Zdjęcie 1 KOSZULKA Z NADRUKIEM TEKSTOWYM z Zara

I takie spodnie: 
Zdjęcie 1 WZORZYSTE SPODNIE SZARAWARY z Zara

Gdy szłam na padok zaczepiła mnie Is.
-WOW, idziesz tak jeździć?-zapytała
-Niee-odpowiedziałam-byłoby mi nie wygodnie.
-No wiem, ale czasem po tobie można się wszystkiego spodziewać.-odrzekła.-A to czemu tak zajebiście wyglądasz?
-No...-nie wiedziałam czy mogę jej powiedzieć.-idę do kina.
-AAA, to fajnie. PA!-rzuciła chyba lekko obrażona. 
Wzruszyłam ramionami poszłam dalej. 
Trochę się spóźniłam i miałam nadzieję, że Rick także przyjdzie później. 
Miałam rację przyszedł po pięciu minutach. 
-Hejka, sorry, że się spóźniłem ale jeszcze spotkałem Skate po drodze i się zagadałem.-rzucił. 
-Spoko, ja też co dopiero przyszłam. To co idziemy?-zapytałam. 

(Rick?)

wtorek, 7 maja 2013

Od Rick'a-C.D Mili

-Hej, a może pojedziemy na przejażdżkę-zapytałem z nadzieją
Spojrzała na mnie badawczo. Już myślałem, że parsknie śmiechem i powie: "Z tobą, nigdy!"
Ale tak nie było.
-Jasne!-krzyknęła-Ale ty nie masz konia?Więc jak...?
-Na razie pożyczam od kuzynki Ros-powiedziałem i podszedłem do Cross
-No co maleńka?-zapytałem klaczy-Jedziemy?
Wyprowadziłem ją i wsiadłem. Nie chciało mi się zakładać siodła i uzdy. Więc złapałem się grzywy.
-Jedziesz tak?-zapytała nowa koleżanka
-Aha-przytaknąłem
Ruszyliśmy galopem. Dziewczyna mi się trochę spodobała, ale nie chciałem jej tego mówić.
-Weź stój!-krzyknęła
Zatrzymałem się i wjechałem w krzak.
-Hehe-zaśmiałem się
-Nie rżyj! Spójrz!-pokazała mi odbijający się księżyc na jeziorze.
Zacisnąłem zęby i usiłowałem nie wyjawić moich uczuć.
-Ruszamy-powiedziałem i wsiadłem na konia
Westchnęła i ruszyła za mną. Spojrzałem na nią.
-Hmm...-pomyślałem-Zamknij oczy-powiedziałem i wziąłem jej konia za wodze. Wjechałem do jeziora.
-I co?-zapytałem-Fajne uczucie?
-No-zaśmiała się-Extra!
Ruszyłem przez prawie cały brzeg jeziora na koniu.
Zeskoczyłem z konia i zanurkowałem pod wodą. Liczyłem się z tym, że będę mokry, ale chciałem po coś popłynąć. Nie było mnie godzinę.
-Co ty tam robiłeś?-zapytała Milka
-Byłem tam po...po coś-powiedziałem
Koń zaczął galopować. Wjechałem w leśną drogę. Później zaprowadziłem Milkę w bardzo ciekawe miejsce:

-Śliczne-powiedziała Mila
-Zostajemy tu na noc?-zapytałem
-Eh...nie dostaniemy?-zapytała
-Nie, spokojnie-powiedziałem
Milka pokiwała głową na tak.
Jeździliśmy tak całą noc. Była już 24:00.
-Fajnie co nie?-spytałem
(Milka?)

poniedziałek, 6 maja 2013

Od Mili-Samorząd



Gdy szłam przez szkolny korytarz, zerknęłam na tablicę ogłoszeń.
Wisiała na niej informacja:
,,Nabór do samorządu uczniowskiego! Zgłaszajcie się i głosujcie!"
Bardzo chciałam wziąć udział, ale...
...Kto by na mnie zagłosował? Odpowiedź jest krótka NIKT.
Ale przypomniałam sobie, że nie można się poddawać!
Poszłam do sekretariatu i wypełniłam dany mi formularz.
Po wejściu do pokoju odsapnęłam i postanowiłam czekać na wyniki....

Od Mili



Siedziałam w pokoju oglądając ,,The Walking Dead". Gdy się skończyło to wyłączyłam TV i poszłam do stajni. Było ciemno, w końcu była 22:49.
Nie bałam się, ponieważ nie raz wracałam do domu z lasu o późniejszych godzinach. Wiedziałam, że nie powinnam szlajać się po nocy, bo jeśli ktoś mnie przyłapie to będzie kiepsko. Gdy doszłam do boksu Pendlle otworzyłam go i weszłam do środka.
Pogłaskałam moje końsko i poszłam na dwór się przewietrzyć, bo wiedziałam, że po takim filmie nie zasnę tak szybko jak zazwyczaj.
Jak chyba każdy po obejrzeniu choć trochę strasznego filmu, byłam wyczulona na każdy odgłos.
Nagle coś chrupnęło za padokiem. Przestraszyłam się. ,,Kurde, co do cholery to może być?" pomyślałam.
Postanowiłam podejść do miejsca z którego wydobywały się ów dźwięki.
Serce biło mi mocniej....
Niespodziewanie z krzaków wyszedł nowy chłopak w naszej akademii-Rick.
-ooj, sorry. Nie chciałem Cię przestraszyć-sypnął.-nie wiedziałem, że jesteś tchórzliwa...
-Ja nie jestem tchórzliwa! Po prostu przed wyjściem oglądałam ,,The walking dead"!!!-krzyknęłam
-AAAA, to sorry. Skąd miałem wiedzieć...Też to oglądam i wiem co to znaczy chodzić po ciemku po tym...
-Tak!? Mi to najbardziej w tym podoba mi się rola którą zagrał Armstrong. W ogóle to jestem Mila...-sapnęłam
-Rick-odpowiedział.


(Rick?)

Zgłoszenia do nowych koni

Każdy z uczniów może otrzymać źrebaczka. Nie można wybrać zdjęcia. Jedyne co można zrobić to opisać jak źrebak wygląda i jakie ma imię.

Lista opiekunów źrebiąt:
Samanta-Soarin'

Wybory samorządu uczniowskiego

Będą wybory. Zasady głosowania:
  • Nie można głosować na siebie
  • Nie można głosować jeśli ktoś nie napisze opowiadania (Drugie zasady. Punkt pierwszy.)
  • Głosujesz raz
  1. Napisz opowiadanie o tym, że chcesz dołączyć do głosowań
  2. Później napisz na kogo zagłosowałeś/aś i określ dlaczego?
Mam nadzieję, że będziecie trzymać się zasad.

niedziela, 5 maja 2013

Natasza Morun

Kowbojka. Przyjeżdża z westernowego miasta. 
http://4.bp.blogspot.com/-KaMgbc20RgA/UDZGaDnN5qI/AAAAAAAAATg/S8VhpVU2frw/s1600/k,NTY5MTA0ODcsNTEyMTkxNjA=,f,koon_P9_big.jpg
Imię: Natasza
Nazwisko: Morun

Od Isabell


Weszłam do mojego pokoju. Nie wiedziałam, czy mam współlokatora, czy współlokatorkę. W sumie, byłoby fajnie, w końcu poznałabym kogoś nowego. Oprócz Sam i Jasona. Byłam już rozpakowana, więc nie traciłam więcej czasu.
Wzięłam mangę, której jeszcze nie skończyłam czytać- 9 tom "Kuroshitsuji". Wciągnął mnie. Spędziłam 20 minut na dokończeniu czytania. Potem włączyłam komputer, i zaczęłam oglądać anime, którym niedawno się zajęłam- ShingekiI No Kyoijn. Kiedy już wyłączyłam komputer, w drzwiach stanęła jakaś sylwetka.
- Czyli mam współlokatora...- podeszłam do "tego kogoś".- Hajimemashita, watashi wa Isabella desu. Yoroshiku onegashimasu.- powiedziałam z uśmiechem.
Zapomniałam. Ona czy on pewnie nie rozumie.
- Przepraszam. Przyzwyczaiłam się do japońskiego. Nazywam się Isabella, ale mówią mi Is.- powiedziałam, z dużym entuzjazmem.- A ty, jak się nazywasz?
[ Czy ktoś chce dokończyć? Jak chce ktoś być współlokatorem/torką Is ♥]

sobota, 4 maja 2013

Od Jasona-C.D Isabell

-Tak żałuję, a to jest Samanta-przedstawiłem byłą
-Dlaczego nie chcesz żebym go poznała Samanto?-zapytała
-Bo to skończony dureń i wiesz nie chciałabyś tego później-powiedziała
-Że co?-zapytałem-Ty tak serio uważasz?
-Ukradłeś konia mojej koleżanki, OK przyjaciółki-opowiadała-Złamałeś mi serce i zostawiłeś swojego KONIA!-wrzasnęła
-主張はおやめください。私は嫌いではありません!-krzyknęła Isabell
-Nie rozumiem-powiedziałem
-Ona mówi: Przestańcie się kłócić. Ja tego nie nawidzę!
-ザッツ日本人?-zapytała Isabell
-もちろん、私の父は日本人だった-odpowiedziała po japońsku Sam
-たぶん、あなたは私の部屋番号を知っていますか?-spytała Is
-17、とされていない場合、マネージャに移動し、管理人に聞いて行く-odpowiedziałam
-To dzięki!-krzyknęła i pobiegła
-Rozmawiałyście po japońsku?-zapytałem w końcu Samanty, by trochę się chociaż trochę pogodzić.
-Nom-powiedziała szorstko
-Znasz ten język?-znów zadałem pytanie, myślałem, że wyjdę na głupka, ale ona...tylko...
-Nom-odpowiedziała
-Mówisz tylko "Nom" coś jest nie tak-zapytałem
Wskoczyła na deskę i mnie odepchnęła jadąc do stajni nr. 1.
-Ty jesteś nie tak! Jak się zmienisz to powiem coś innego!-krzyknęła posyłając mi zawadiackie spojrzenie
-Nie jest tak źle, jak było-powiedziałem do siebie

Od Isabell

- Ty jesteś Isabell?- spytał jakiś chłopak.

- Hai.. przytaknęłam.
- Czyli tak?
- Tak. Przepraszam, za dużo japońskiego.- uśmiechnęłam się, poprawiając włosy.- Isabella Dark. Miło mi.
- Jason! Nie waż się z nią poznawać!- krzyknęła za nami jakaś dziewczyna.- Masz wielki tupet.
- Coś się dzieje?- spytałam.
- Nic.- uśmiechnęła się dziewczyna- Ale ten oto Jason opuścił akademię, by kraść konie.
- To na pewno była chwila słabości. Każdy musiał zrobić coś głupiego. Pewnie teraz żałujesz, hm?- zwróciłam się do niego.
(Jason? :3)

Apel

Uwaga uczniowie i uczennice! Jako dyrektorka mówię, iż lekcje działają w 2-gim ustalonym czasie.
Mam nadzieję, że miło spędziliście majówkę :D.
Pierwsza sprawa to taka, że będzie wycieczka. Odpędzie się od 01.06.2013 do 14.06.2013.
Cała akademia będzie musiała uzyskać pozwolenie od obu rodziców / matki/ojca / rodziców zastępczych / opiekunów.
Jedziemy do westernowo-jeździeckiego miasteczka na prerii. Wyjazd o 7.00.
(O zgodzie rodziców napisz do Flater szaj, papatki od blogerki :p)

środa, 1 maja 2013

Od Mili



Gdy Pendlle był już znowu w boksie odetchnęłam z ulgą.
W pokoju zaczęłam słuchać muzyki. Nudziło mi się więc postanowiłam włączyć facebook'a. Godzinę przeglądałam różne rzeczy, aż w końcu mi się to znudziło. Nie miałam co robić. Samanty i Roxie nigdzie nie widziałam. Jakby zniknęły, a może po prostu gdzieś pojechały?
Znów zaczęłam marzyć jakby to było mieć wspaniałą przyjaciółkę/przyjaciela lub po prostu kogoś....
Wyszłam na dwór i udałam się do miasta. Pochodziłam po galerii handlowej i kupiłam sobie nową bluzkę
wyglądała tak:
T-shirt damski

i spodnie
wyglądały tak:
Spodnie damskie

Cieszyłam się z udanych zakupów. W drodze powrotnej zaszłam do kawiarni i zamówiłam dużą mrożoną kawę.
Wracając do akademii zauważyłam idącego drogą Jasona. Byłam na niego zła ponieważ ukradł mi konia. Nic nie mówiąc przeszłam koło niego mając nadzieję, że mnie nie zauważył. Lecz tak nie było....
-Hej, przepraszam, wiesz za co...-powiedział
-Spadaj, jak mogłeś!? Po pierwsze ukradłeś mi konia, a po drugie złamałeś serce Samancie! Jesteś dupkiem tyle ci powiem!-wyrzuciłam z siebie i poszłam dalej.
Miałam ochotę poznać kogoś komu mogłam się wypłakać...ale takiej osoby nie było.
W pokoju rzuciłam się łóżko i zaczęłam płakać. Mimo, że jestem twarda to jednak...czasem trzeba się wyżalić, ale komu?

wtorek, 30 kwietnia 2013

Od Sam-Powrót i to tym razem "kozła ofiarnego"

-Siemka Sami!-Jason podbiegł do mnie kiedy wrócił
-Nie siemka-powiedziałam-I przepraszam, ale W*N!
-Ale...-nie dokończył
-Na prawdę myślisz, że po tym co zrobiłeś ci wybaczę?-zapytałam-Zostawiłeś akademię, konie i wszystko tylko dlatego, że ktoś zaoferował ci posadę w karierze złodzieja koni?!
-Ja...-kończył drugie zdanie
-Jakoś zawsze mi się podobałeś, ale wiesz GNOJ*?!-zapytałam-Nie mam do ciebie zaufania!
Wskoczyłam na deskę i odjechałam.
-Phi-prychnęłam
-Co...się stało?-zapytała Roxie, gdy przechadzała się po placu
-Kozioł ofiarny "powrócił"-powiedziałam-Jedziesz na przejażdżkę?-zapytałam odjeżdżając od tematu
-Chętnie-powiedziała
Osiodłałyśmy konie. Zostawiłam deskę w boksie i wsiadłam na Ewangeline.
-Ach, maleńka i co ja zrobię?-zapytałam klaczy
Kiedy wsiadłyśmy na konie zaczęły nas ciągnąć w innym kierunku.
-Gdzie nas prowadzą?-zapytała Roxie
-Wierz im, na pewno gdzieś-powiedziałam
Po pół godzinie dotarłyśmy na piękną polanę:


-Ale tu pięknie!-krzyknęłyśmy
-Nie wierzę, że...-Ros nie dokończyła
Było pięknie...ale dlaczego tam stały...konie?


niedziela, 28 kwietnia 2013

Od Samanty-C.D Roxie

Jechałam przez ciemny las. Rżenie raz się przybliżało, raz oddalało. Za sobą usłyszałam, że jedzie samochód. Odwróciłam się błyskawicznie. W środku siedziały osoby. Nagle zza szyby wyskoczyła ręka z...pistoletem!
-U...eh...-jąkałam.
Epiphone zaczął w miejscu stukać kopytami w ziemię. Później skoczył w bok i samochód przejechał.
Usłyszałam przeraźliwe rżenie.
-Widzieliśmy dziewczynę na koniu-odezwały się głosy z głębi lasu-Może to właścicielka tego Fryza?
-Pobiec po dziewczyny czy ruszyć?-pytałam sama siebie
W końcu wybrałam najkorzystniejszą odpowiedź-ruszyć.
Koń biegł galopem, włosy wiały mi przed twarzą i dmuchał delikatny wiatr. Kopyta konie wbijały się w miękką ziemię. W końcu wbiegł w krzaki.
-Stop!-krzyknęłam
Widziałam Fryza Mili.
-Zostawić go-powiedziałam stanowczo
Zobaczyłam coś w co nie warto było wierzyć...ale?
-Jason?-zapytałam
-Samanta?-odpowiedział tym samym
-CO TY DO LICHA WYPRAWIASZ!-krzyknęłam wpadając w furię
-No...ja pracuję przy...-nie pozwoliłam mu dokończyć
Podeszłam do konia wzięłam go za kantar i pociągnęłam za sobą. Później wsiadłam na Epiphona.
-Wiesz, jeśli nie masz serca to nie wiem, czy chcę takiego chłopaka-podniosłam głowę do góry i odjechałam w "iście książęcej postawie :D".

Od Roxie-C.D Mili

-Wiesz, może Sam albo Jessica go widziały?-zapytałam
-Nie wiem, spytajmy się-mówiła przestraszona. W jej oczach widziałam iskrę strachu i przygnębienia, czułam, że coś jeszcze nią kieruje.
-Co ci jest?-zapytałam-Coś poza koniem się stało?
-E...e...nie nic-powiedziała
-Ukrywasz coś...ale...-nie dokończyłam
Po godzinie szukania nic nie znalazłyśmy, ale dziewczyny się do nas przyłączyły.
-To co?-zapytała Sam
-Eu...no ja nie wiem-stwierdziła
-Mój koń, mój koń-ubolewała
-"Albo beczysz, albo drzesz się jakby ktoś wieszał kota"-powtórzyłam słowa Samanty
-C...CO?-zapytała
-Bo wiesz...znacznie bardziej od was dziewczyny-zwróciłam się do Mili i Samanty-Wolę Jessicę.
-Ale gdzie ona jest?-zapytała Samanta
-Kurcze...może to ona?-pojawiły się podejrzenia
-Nie możliwe!-krzyknęłam
-Być...możliwe-powiedziała Sam-Właśnie...to może być możliwe!
Po chwili usłyszałyśmy krzyk. Z lasu wybiegła Jessica.
-Tam coś...było...jest-wydyszała
-Możemy szukać jutro?-zapytałam
-Nie...nie możemy-wtrąciła Samanta i pobiegła do stajni.
Po chwili wróciła z Epiphonem.
-Ewangelina jest ważniejsza od niego-powiedziała i podjechała pod wejście do lasu.-Słyszę rżenie!
-Ja też!-krzyknęłam
-Jedziemy!?-zapytała Mila
-Tak-powiedziała Sam
-Jesteś w gorącej wodzie kompana-syknęła Jessica
-Wcale nie-powiedziała z uśmiechem Sam i wjechała do lasu
-Czekaj!-krzyknęłyśmy
(Samanta?)

Od Mili-C.D



C.D.
Mieszkałam już tu z dobre trzy dni a nikogo nie poznałam. Było mi z tego powodu bardzo przykro.
Nudząc się w pokoju przypomniałam sobie o podarunku od ojca. Szybko zajżałam pod łóżko. Nadal tam leżał i czekał na rozpakowanie. Zdmuchnęłam z pudełka nabierany się kurz i zaczęłam powoli odpakowywać.
W środku była koperta, oraz jakaś tajemnicza szkatułka. Najpierw otworzyłam szkatułkę. Znajdowała się w nim przepiękna bransoletka z końmi. Od razu ją założyłem na rękę. po tym zaczęłam otwierać kopertę. W niej za to były pieniądze. ,,hmm...mogłam się spodziewać" pimyślałam. Pieniądze szybko schowałam do portfela. W kopercie był jeszcze list. Szybko zaczęłam czytać:
,,Mamy nadzieję, że szybko poznasz kogoś godnego Twojej uwagi. Bransoletka kiedyś należała do Twojej prawdziwej mamy.
Często pytałaś się dlaczego cię porzucili...Nie odpowiadaliśmy Ci wtedy ponieważ baliśmy się iż nie wsiądziesz nigdy więcej na konia.
Twoja mama zginęła spadając z konia pod samochód. A ojciec nie żył gdy miałaś roczek. Zmarł na zawał.
Pozdrawiamy."
Przygnębiona poszłam do stajni nr.1. Otworzyłam boks Pendlle'go, ale go tam nie było...
Przestraszyłam się. Pośpiesznie wybiegłam ze stajni. Na padoku spotkałam Roxie. Siedziała na swoim wspaniałym koniu i ćwiczyła.
-Hej! Roxie!-zawołałam
-O, hej! Co się stało?-zapytała
-Tak! Pendlle'yego nie ma w boksie! Wyprowadzał go ktoś?
-Nie, cały dzień jestem w stajni. Jeszcze godzinę temu był w boksie. Dałam mu marchewkę i poszłam-odpowiedziła zsiadając z konia.
-To gdzie on jest!?-zawołałam
-Nie wiem. Mogę pomóc Ci go szkukać będzie wtedy łatwiej.
-dziękuje.

(Roxie? Dokończysz?)

Od Samanty-Wejście "snoba"

Do akademii przyjechała "nowa". Boję się, że będzie to samo co na początku z Roxie.
Zaprzęgłam do powozu Ewangelinę i Epiphona. Podniosłam głowę Ewe i spojrzałam na podbrodzie.
-Uuu...zranione-powiedziałam-Spokojnie kochana-pogłaskałam moją małą gwiazdkę i poszłam po bandaż. Wcisnęłam go pod pysk zakrywając ranę.
-Dobrze?-zapytałam
Odpowiedziało mi rżenie, ale nie przeraźliwe tylko pełne szczęścia.
-Teraz kto na liście?-zapytałam sama siebie. Przygotowywałam konie do akademickiej przejażdżki na paradę-Kenja i Pandlle.
Poszłam do stajni nr. 1 i wyciągnęłam dwa konie. Wtedy do stajni weszła jakaś dziewczyna. Wyglądała na snobistyczną.
-Pozwól, że się przedstawię-rzuciła mi walizkę na stopy-Jestem księżniczka Cadence, córka Hiszpańskiej królowej.-Przyjechałam do tego "chlewa" by się uczyć.
-To nie chlew!-krzyknęłam rozdrażniona-To normalna akademia!
-O, Cadence!-krzyknęła dyrektorka-Miło cię widzieć!
-Mi również, jak tu pięknie-powiedziała kręcąc się w około.
Spojrzałam na nią, tak jakbym miała przepalić ją za chwilę wzrokiem.
Kiedy dyrektorka odeszła, ta "księżniczka" zaczęła robić wykłady.
Jak podpięłam wszystkie konie i uczniowie przyszli pojechaliśmy. Powoził pan Szymon.
Ta "nowa" okazała się miła, ale ta...ta...księżniczka!
C.D.N


Od Rosalie-Wyjazd i właściwa pora

-O, nie, o, nie-pochlipywałam
-Co, co ci jest?-zapytała Samanta-Albo beczysz, albo drzesz się jakby ktoś wieszał kota.
-Nie jest ci przykro?-zapytała-Twój chłopak wyjechał, a ja byłam w nim zakochana...zakochana!
-Nie-uśmiechnęła się-On wróci, a ja przepraszam za to, że...byłam taka-powiedziała
-Ehem...to raczej ja przepraszam i za błoto i za to...to wszystko-przeprosiłam-Do szkoły przyjeżdża mój kolega.
-Serio?-zapytała-Ja się nie interesuję
-Wiem, wiem-mówiłam
-Jedziesz na przejażdżkę?-spytała
-No nie wiem, mogę z tobą?-zapytałam
-Jasne-oznajmiła i machnęła ręką
5 minut później weszłyśmy do stajni nr.1. Osiodłałam konia, ale Sam założyła tylko uzdę.
-Co robisz?-spytałam
-Jak to co? Jadę na oklep-powiedziała błyskawicznie
Wskoczyła na konia i odwróciła się. Później energicznie machnęła ręką.
Podjechałam i spojrzałam na jej łydkę. Nacisnęła bok konia, więc ja też. Ruszyła cwałem ja tak jeszcze nie umiałam, dlatego ruszyłam galopem.
-Nie bój się!-krzyknęła-Dasz radę!
-Emm...Masz może i rację!-odkrzyknęłam
-Hehe-dasz

Od Mili


-Mila!-zawołał mnie ojciec.
Przestraszyłam się nie na żarty, myślałam ,,co ja znowu zrobiłam? Może nie domknęłam boksu Pandlle'go?".
-Tak?-odpowiedziałam dochodząc do naszego wielkiego salonu.
-Znaleźliśmy dla ciebie idealne miejsce.-spokojnym głosem odpowiedział tata.
-Co!? Już mnie nie chcecie!?-zawołałam przestraszona
-Nie, znaleźliśmy z mamą idealne miejsce w którym będziesz mogła się uczyć i...
-Ale co zrobimy z Pandlle?-przerwałam
-Jedzie z tobą, to szkoła jeździecka w Kilmore Cove.
-Jesteście wspaniali! Skąd wiedzieliście, że chcę tam jechać?-spytałam
-Mamy źródła-wtrąciła się moja o rok młodsza siostra.
Po południu byłam już zapakowana i ostatnie co mieliśmy zrobić to zaprowadzić Pandlle do transportera.
-Pndlle-zawołałam wchodząc do naszej małej stajni w ogrodzie.
Odpowiedziało mi głośne rżenie konia.
-Tu jesteś, jedziemy razem do nowego domu.-powiedziałam rumakowi i zaczęłam mu zakładać kantar i derkę. Koń z własnej woli poszedł za mną.
Wpakowałam go do transportera, domknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.
Pod wieczór byliśmy już na miejscu. Tata podjechał pod stajnię nr.1, wypakował na zewnątrz moje bagaże, pożegnał się ze mną i odjechał zostawiając mi jakąś tajemniczą paczkę. Pendlle stał koło mnie w bez ruchu. Zaczął wąchać paczkę od rodziców.
-Co? Mam rozpakować? Na razie nie, najpierw znajdę dla ciebie boks.
Po tych słowach zawołałam konia i razem weszliśmy do stajni. Stała tam jakaś dziewczyna.
-Hej, on tak po prostu za tobą idzie?-zapytała.
-Tak, jak już go znalazłam był tego nauczony. Jestem Mila, a ty?-odpowiedziałam.
Rosalie, ale mów mi Roxie-odpowiedziała.-Co masz w tej paczce?-zapytała wyraźnie ciekawiąc się zawartością podarunku od ojca.
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-Normalnie-odprychnęłam próbując wprowadzić konia do boksu.
Pendlle się opierał ale po kilku minutach wszedł.
-Ej, wiesz może gdzie jest mój pokój?-zapytałam się Roxie.
-Tak, nr.19.
-Dzięki

C.D.N

sobota, 27 kwietnia 2013

Od Samanty-C.D

Opiekowałam się Epiphonem. Starałam jak mogłam. Udało mi się raz usiąść na niego. Na lekcji ujeżdżania ja jechałam na Epiphonie. Ewangeline stała na łące.
-Dobry "kóń"-pochwaliłam
Teraz przejażdżka. Jechałam prostą drogą, a później skręciłam i ruszyłam cwałem.
-Stop-pociągnęłam wodze
Podobał mi się koń, a Ewangeline mogłam odesłać do domu.
-Samanta-powiedział Jason-Ja wyjeżdżam.
-Jak to?-zapytałam-Wrócisz prawda?
-Nie wiem-powiedział-Kiedy mój ojciec dowiedział się o wypadku...to-I nie zatrzymam Epiphona.
-To twój koń!-krzyknęłam-On nie może mu tego zrobić, a ty nie możesz zrobić mi tego...
-Może jeszcze wrócę-powiedział-Nie mam pewności-szepnął i pociągnął za wodzę Canterlot-źrebaka.
-Weź-powiedziałam szeptem-Ewangeline!
-Ale-jęknął
-Bierz! I wróć z nią-pocałowałam w pysk klacz.
-Nie mogę, zostaw ją-odepchnął

Od Jasona-Szalony Konik

Mój ojciec przysłał mi źrebaka Magdy. Prosił żebym go trochę oswoił z otoczeniem, ponieważ znam się na tego rodzaju rzeczach.
-Dobra, Rose-powiedziałem do klaczy-Masz się słuchać, bo nie mam zamiaru mieć później problemów.
Poklepałem konia po szyi i wziąłem na lonżę. Zasłoniłem mu oczy, żeby się nie bał i podniosłem z ziemi bat. Roczny źrebak kłusował przez chwilę, a później się zatrzymał i nie chciał ruszyć.
-Znasz się na tego rodzaju rzeczach?-zapytała Sami z zaskoczenia-Dlaczego faceci są tacy twardzi?
Nie pomyślałeś o przekąsce?-zapytała
-E...uuu...nie-odpowiedziałem
-Patrz-powiedziała i wyrwała mi z ręki bat.
Delikatnie uderzyła nim w ziemię i kiedy źrebak przebiegł dwa koła dała mu marchewkę.
-Później pójdzie jak z płatka-powiedziałam, a teraz idę do Jessicy.
-Ok, to pa-powiedziałem i ćwiczyłem dalej dając tym razem przekąski.
Później wysłałem źrebaka na łąkę i pojechałem na przejażdżkę na Epiphonie.
Wierzgał na wszystkie strony. Wyjechałem na drogę i przed nami jechał samochód. Koń stanął dęba i uderzył w ciężarówkę. Później spadłem z konia. Ciężarówka przejechała i zatrzymała się. Zaczęło mi się robić czarno przed oczami.
Po godzinie-dwóch obudziłem się w szpitalu. Do sali weszła Sam.
-Chcą uśpić Epiphona-powiedziała-Wiesz jak on wygląda?
-Tak, wiesz wiem-powiedziałem z sarkazmem
-Właśnie, e...mm-powiedziała-Mam zdjęcie-podała mi telefon
Zdjęcie było przeraźliwe:

-Nie ja nie wierzę-powiedziałem-Stracił oko?
-Spokojnie, wszystko ma na miejscu, tylko jest poturbowany.
-Muszę go zobaczyć!-właśnie próbowałem wstać, ale Samanta mnie zatrzymała.
-Zajmę się...nim-powiedziała-Będzie dobrze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miesiąc później:
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Samanta zajęła się koniem i teraz wyglądał tak:

Kiedy wyszedłem ze szpitala, koń bał się mnie.
-Co się dzieje?-zapytałem Jassicy i Samanty
-Do nas też tak podchodzi-powiedziały
-Wrzucałyśmy mu marchewki na zmianę-powiedziała Sam
-Chciałyśmy się dowiedzieć czy boi się wszystkich
-Patrz-powiedziała Samanta
Rzuciła kamykiem pod jego nogi, a on uciekł na drugi koniec łąki.
-Nic już nie zrobisz?-zapytałem
-Postaram się-powiedziała
(Samanta?)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Od Samanty

Na tej lekcji dyrektorka powiedziała, że jedziemy do lasu.
-Cieszysz się?-zapytałam na lekcji Jessie Jay.
-No-powiedziała-Mam nadzieję, że coś tu znajdę. Jakąś przyjaciółkę.
-Ja też-powiedziałam
-Roxie jest okropna-powiedziała
-Ah...nie ma co gadać-powiedziałam i zadzwonił dzwonek
-Przygotujcie konie!-krzyknęła dyrektorka
Pobiegłam do stajni przygotować Ewangeline i zobaczyłam Jasona.
-Sam, chciałem cię przeprosić-powiedział
-Ja ci wybaczam-powiedziałam i na oczach Rosalie pocałowałam go.
-Chcesz dziś jechać na plażę?-zapytał
-Może?-powiedziałam i wsiadłam na konia
Po powrocie z przejażdżki poszłam z Jasonem na plażę.
Byłam zmęczona i wieczorem zaczęłam czytać książkę, a później poszłam spać.

Od Rosalie-C.D

Strategia druga. Już ją mam-powiem, że całowałam się z Jasonem.
-Ej...Samanta!-krzyknęłam
-Tak?-odwróciła się
-Jason mnie pocałował-powiedziałam
-Co mnie-powiedziałam-Ja i tak nie wiem nawet czy chcę z nim być. Powiedziałam mu to.
Odeszłam.
-Jason jest mój...-podśpiewywałam kiedy przez bramę akademii wszedł mój przyszły.
-Cześć-powiedziałam-Masz wolny czas?-zapytałam
-Wiesz idę przeprosić Samantę-powiedział
Wrobiła mnie w balona!

Opowiadania

Proszę o pisanie opowiadań. Nocna Japonka napisała jedno błyskawicznie. Czekam na następne.

środa, 17 kwietnia 2013

Od Rosalie-Zazdrość i zemsta

Kiedy dowiedziałam się, że Jason i Samanta się całowali to...wybuchłam. Więc planuję na nią zemstę. Bo to ja zasługuję na Jasona! Ja i tylko ja!
-Pomóc ci?-zapytałam na stołówce w akademii, kiedy Samanta nie mogła otworzyć słoika z dżemem.
-Co?...Hmm...Ok-zgodziła się
-Eh...iii...nie mogę-powiedziałam-Ale otworzę. Otworzę!
-Czy ty nie przesadzasz?-zapytała i postukała słoikiem w stół, a później otworzyła
-Jak...?-jąkałam
-Wtopa-krzyknęła- "Prosz", ja nie jem-powiedziała
Odeszłam, bo Jason się podśmiewał.
(C.D.N)

Od Jasona-C.D Samanty

Było mi jej szkoda. Przed kilkoma minutami była ładną dziewczyną, a ta...ta Ros...wszystko jej zepsuła.
-No leć się umyć!-krzyknęła do niej złośliwie-A ja tu sobie...posiedzę.
-Jesteś...fajny-powiedziała
-A ty nie!-fuknąłem
Odszedłem i przy tym kopnąłem piłkę leżącą w błocie.
-Pfuj...to ohyda-kopnąłem piłkę i się ubrudziła
-Masz za swoje-powiedziałem do siebie-Idź się umyj!-krzyknąłem złośliwie, tak samo jak ona do Sami.
Samanta wyszła z pokoju i nie obejrzała się nawet tylko poszła do stajni. Postanowiłem ją śledzić. Osiodłałem konia i ruszyłem za nią. Wjechała do lasu.
-Wiesz Ewangeline-powiedziała do klaczy-On mi się...spodobał.
-Serio?-zapytałem
-J...Ja..son?-wyjąkała
-Co?Nie moja wina, że tędy jechałem-powiedziałem
-Ale...podsłuchałeś-syknęła-Ale teraz to już chyba nie istotne-powiedziała
-Bo wiesz ja czuję to samo co ty-powiedział i wtedy...ona mnie...pocałowała.
-Wow!-krzyknąłem-To...było!
-Cicho-powiedziała do mnie-Coś ci pokażę.
-A może ja?-zapytałem-Znam tu kilka fajnych miejsc
-Ok-zgodziła się-To prowadź!
Po chwili znaleźliśmy się w miejscu, do którego chciałem ją zaprowadzić:

-Piękne-powiedziała.
Nagle rozpętała się burza.
-Ok, wracamy?-zapytałem
-Jasne-powiedziała i odjachaliśmy.

Od Samanty-Początek

Popchnęła delikatnie bramę wprowadzając konia. Poklepałam moją klacz i odstawiłam ją do stajni nr. 1. Po chwili zobaczyłam chłopaka.
-Cześć!-krzyknęłam
-Siemka-odpowiedział wprowadzając konia do stajni nr.2.
-Jestem Sami-przedstawiłam się
-Ładne imię. Jason-przedstawił mi się również
-Jakiego masz konia?-zapytałam
-To rasa arabska. Miał iść na rzeź, ale tato mi go kupił. Teraz też go coś trapi-powiedział
-Aha. Ok-powiedziałam i odeszłam.
Podobał mi się, ale nie mam zamiaru prowadzić znajomości, dopóki nie będzie innej dziewczyny. Chcę mieć jakąś przyjaciółkę, a z resztą nie mam zamiaru być namolna.
-Weź to ode mnie!-krzyknął jakiś dziewczęcy głos
Nagle weszła dziewczyna. Wysoka z czerwoną chustką na głowie i kolczykiem w nosie.
-O matko co to...za...żenada?-zapytała patrząc na mnie-Wygląda jak zeschnięte błoto
-Pff...-dmuchnęłam i podwiałam kawałek grzywki do góry
Nagle podeszła do mnie i popchnęła mnie w błoto.
-I teraz dosłownie tak wygląda!-zaczęła się nade mną znęcać.
Obejrzała się za ramieniem i zobaczyła Jasona. Spojrzał na mnie i podbiegł.
-Co ci się...?-chciał zapytać kiedy się zorientował co się stało
Jason spodobał się tej dziewczynie.
-Jestem Rosalie-powiedziała ocierając się o jego ramię.
Odsunął się.
-Weź się!-krzyknął i podniósł mnie z ziemi
-Nie martw się Sami-pocieszył mnie
-H...mam nadzieję, że tak nie będzie-powiedziałam ze łzami w oczach-Dziękuję powiedziałam szeptem i w płaczu pobiegłam do pokoju
(Jason?)