niedziela, 28 kwietnia 2013
Od Mili-C.D
C.D.
Mieszkałam już tu z dobre trzy dni a nikogo nie poznałam. Było mi z tego powodu bardzo przykro.
Nudząc się w pokoju przypomniałam sobie o podarunku od ojca. Szybko zajżałam pod łóżko. Nadal tam leżał i czekał na rozpakowanie. Zdmuchnęłam z pudełka nabierany się kurz i zaczęłam powoli odpakowywać.
W środku była koperta, oraz jakaś tajemnicza szkatułka. Najpierw otworzyłam szkatułkę. Znajdowała się w nim przepiękna bransoletka z końmi. Od razu ją założyłem na rękę. po tym zaczęłam otwierać kopertę. W niej za to były pieniądze. ,,hmm...mogłam się spodziewać" pimyślałam. Pieniądze szybko schowałam do portfela. W kopercie był jeszcze list. Szybko zaczęłam czytać:
,,Mamy nadzieję, że szybko poznasz kogoś godnego Twojej uwagi. Bransoletka kiedyś należała do Twojej prawdziwej mamy.
Często pytałaś się dlaczego cię porzucili...Nie odpowiadaliśmy Ci wtedy ponieważ baliśmy się iż nie wsiądziesz nigdy więcej na konia.
Twoja mama zginęła spadając z konia pod samochód. A ojciec nie żył gdy miałaś roczek. Zmarł na zawał.
Pozdrawiamy."
Przygnębiona poszłam do stajni nr.1. Otworzyłam boks Pendlle'go, ale go tam nie było...
Przestraszyłam się. Pośpiesznie wybiegłam ze stajni. Na padoku spotkałam Roxie. Siedziała na swoim wspaniałym koniu i ćwiczyła.
-Hej! Roxie!-zawołałam
-O, hej! Co się stało?-zapytała
-Tak! Pendlle'yego nie ma w boksie! Wyprowadzał go ktoś?
-Nie, cały dzień jestem w stajni. Jeszcze godzinę temu był w boksie. Dałam mu marchewkę i poszłam-odpowiedziła zsiadając z konia.
-To gdzie on jest!?-zawołałam
-Nie wiem. Mogę pomóc Ci go szkukać będzie wtedy łatwiej.
-dziękuje.
(Roxie? Dokończysz?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz