-Wiesz, może Sam albo Jessica go widziały?-zapytałam
-Nie wiem, spytajmy się-mówiła przestraszona. W jej oczach widziałam iskrę strachu i przygnębienia, czułam, że coś jeszcze nią kieruje.
-Co ci jest?-zapytałam-Coś poza koniem się stało?
-E...e...nie nic-powiedziała
-Ukrywasz coś...ale...-nie dokończyłam
Po godzinie szukania nic nie znalazłyśmy, ale dziewczyny się do nas przyłączyły.
-To co?-zapytała Sam
-Eu...no ja nie wiem-stwierdziła
-Mój koń, mój koń-ubolewała
-"Albo beczysz, albo drzesz się jakby ktoś wieszał kota"-powtórzyłam słowa Samanty
-C...CO?-zapytała
-Bo wiesz...znacznie bardziej od was dziewczyny-zwróciłam się do Mili i Samanty-Wolę Jessicę.
-Ale gdzie ona jest?-zapytała Samanta
-Kurcze...może to ona?-pojawiły się podejrzenia
-Nie możliwe!-krzyknęłam
-Być...możliwe-powiedziała Sam-Właśnie...to może być możliwe!
Po chwili usłyszałyśmy krzyk. Z lasu wybiegła Jessica.
-Tam coś...było...jest-wydyszała
-Możemy szukać jutro?-zapytałam
-Nie...nie możemy-wtrąciła Samanta i pobiegła do stajni.
Po chwili wróciła z Epiphonem.
-Ewangelina jest ważniejsza od niego-powiedziała i podjechała pod wejście do lasu.-Słyszę rżenie!
-Ja też!-krzyknęłam
-Jedziemy!?-zapytała Mila
-Tak-powiedziała Sam
-Jesteś w gorącej wodzie kompana-syknęła Jessica
-Wcale nie-powiedziała z uśmiechem Sam i wjechała do lasu
-Czekaj!-krzyknęłyśmy
(Samanta?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz