sobota, 8 czerwca 2013

Od Samanty

Wstałam rano. Nic nie mówiło, że dzień będzie zły, a ni zaskakujący. Nagle przyszedł do mnie SMS.
-Heh, zdecydował się jednak?-zapytałam sama siebie
-Kto i na co?-zapytała śpiąca jeszcze Roxie
-O, sorry-powiedziałam-Nie wiedziałam, że jeszcze...
-Nic się nie stało, ale na przyszłość patrz na zegarek-powiedziała ze śmiechem Roxie
Wykąpałam się i usiadłam przed laptopem. Później go zamknęłam. Uczesałam się i poszłam na śniadanie.
Później założyłam moje buty halowe i poszłam pobiegać. Dołączyła do mnie Roxie i Egon.
-Piękna pogoda-przyznała Egon
-Tak-odpowiedziałam w tej samej chwili co Roxie
Po biegach usiadłam w krzakach i zaczęłam coś rysować. Narysowałam to:

-Ślicznie-powiedziałam
-Masz rację-powiedział jakiś głos za moimi plecami.
Odwróciłam się. Za mną stał...KACPER!
-Kacper!-wrzasnęłam i rzuciłam się mu na szyję
-Eh...nie mogłem opuścić okazji spotkania się z tobą, no nie?-powiedział
-Tak-odpowiedziałam.
-Pojedziemy na przejażdżkę?-zapytał
-No jasne!-zgodziłam się i poszliśmy po konie.
Wzięłam Epiphona, bo Ewangi namęczyła się wczoraj. Kacper wyciągnął Hobbita.
-Gotowa?-zapytał
-No-odpowiedziałam i pojechaliśmy.
Byłam onieśmielona towarzystwem starego przyjaciela, poznanego w szóstej klasie podstawówki.
-Przyjechałeś dzisiaj?-zapytałam
-Tak-odpowiedział i ruszył galopem-Choć!
Pogoniłam mojego arabskiego konia i nadrobiłam zaległości. Zaczęłam cwałować i zostawiłam za sobą Kacpiego. Stanęłam na zboczu wąwozu i nagle skała zaczęła się łamać.
-Kacper...-powiedziałam przerażona-Kacper!
Nastolatek podjechał szybko, ale koń już prawie spadał. Zsiadłam z konia i zepchnęłam go do bezpiecznego miejsca. Skała już się odczepiała kiedy nagle chłopak podał mi rękę.
Nie mogłam podać mu swojej bo zaczepiła się gdzieś, a drugą musiałam się trzymać.
Mój kolega zeskoczył i złapał się ze mną. Później objął ręką i pomógł wejść. Skała zaczęła się załamywać i Kacper wpadł do rwącej rzeki. Usłyszałam tylko cichy plusk i krzyknęłam.
Wsiadłam na Hobbita, ponieważ był silniejszy, a uzdę Epiphona przywiązałam sobie do ręki. Zaczęłam cwałować do wodospadu, gdzie kończyła się rzeka. W końcu tam dotarłam, ale Kacpra nie było.
-Eh...w dół-powiedziałam sobie i pojechałam do małego jeziorka.
Tam też go nie było. Pojechałam po dyrektorkę, a ona wezwała pomoc. Szukali go, aż w końcu o 24:40 znaleźli go siedzącego na kamieniu i całego mokrego.
-Gdyby woda nie płynęła pod prąd-powiedział-Dzięki, że wezwałaś pomoc-powiedział kiedy jechaliśmy do westernowej akademii.
Poszłam do pokoju, wykąpałam się i usiadłam na łóżku. Dziewczyny już spały, więc ja też zasnęłam.


piątek, 7 czerwca 2013

Od Julie i Louis'a-Jak tu trafiliśmy

Od Julie i Louisa- Jak tu trafiliśmy
Wędrowaliśmy na południe, właśnie dzisiaj mijały dwa lata od naszej wyprowadzki. Prince rozglądał się nerwowo u boku Louisa. Przy jakimś lesie o mało nie wpadła na nas jakaś dziewczyna na koniu.
Oszołomiona nie potrafiłam ani się ruszyć, ani nic powiedzieć. Głos zabrała nieznajoma.
-Kim jesteście i co tu robicie?- spytała podejrzliwie
Otrząsnęłam się i odpowiedziałam:
-Jestem Julie, a to mój brat, Louis- powiedziałam- Hmmm... a co tu robimy, pytasz? Nie mam pojęcia. Wyprowadziliśmy się od rodziny, aby poszukać nowego, lepszego życia.
-Ciekawe- uśmiechnęła się- Jestem Is, mam 16 lat.
Odwzajemniłam uśmiech
-Ja też- powiedziałam
Dziwiłam się, że mój brat nie zabrał głosu, ale może myślał, że to taka "babska rozmowa" ?
-Należę do Akademii Jeździeckiej, która znajduje się w Klimore Cove. Jest bardzo niedaleko stąd.
-Czy proponujesz nam dołączenie?- spytałam z nadzieją
-Jak właścicielka się zgodzi...
Oczywiście, zgodziła się.

wtorek, 4 czerwca 2013

Od Samanty-Wycieczka

Wysiadłam z autokaru. Wyciągnęłam walizkę i pobiegłam do pokoju. Za mną dziewczyny, które były ze mną.
-Roxie, Egon fajnie tu, no nie?-zwróciłam się do koleżanek
-No-powiedziały i weszłyśmy do pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozpakowywać. Nie wzięłam zbyt wiele na wycieczkę, bo po co?
Nałożyłam swój kapelusz jeździecki i go przymierzyłam.
Nagle to pokoju wpadła Natasza Morun.
-I jak?-zapytała
-Dobrze-odpowiedziałyśmy w tej samej chwili
-Świetnie-powiedziała i wyszła.
Wyglądała na smutną i zawiedzioną. Ale czym?
Po chwili w ogóle o tym zapomniałam i odpaliłam laptopa. Poczytałam trochę o miasteczku i zamknęłam przenośny komputer. Zbiegłyśmy z góry do stołówki i zaczęłyśmy jeść śniadanie.
-Dobre-powiedziała Roxie
-No-potwierdziła Egon
Kiwnęłam głową i zaczęłyśmy jeść. Strasznie się cieszyłam przed pierwszą lekcją.
Pobiegłam po Ewangeline. Klacz zaczęła rżeć z radości.
Wzięłam ją i pobiegłam na rynek.
-Będziemy pomagać pani Homer zagonić jej bydło do zagrody-powiedziała Natasza.
Każdy z was dostanie po trzy byki. Zaraz pokażę wam jak to się robi.
Ruszyła cwałem przed siebie, zwolniła do galopu i wykręciła zgrabne kółko. Zaczęła gonić byki. Przycisnęła konia łydką tak, że zgiął się i zasłonił bykom wyjście. Później zamknęła bramkę.
-Zacznijmy od...hmm...może od Milki-powiedziała.
Milka wykonała to ślicznie.
-Świetnie!-powiedziałam
-Dzięki-przyjęła skromnie Mila
-No, teraz Samanta-powiedziała.
Pobiegłam cwałem, przy robieniu kółka i zwalnianiu do galopu było ciężko, ale to zrobiłam. Zagoniłam bydło i zatrzymałam się.
-Czysty przejazd, dziewczyny, świetnie sobie poradziłyście-powiedziała Natasza, a ja z Milką przybiłyśmy sobie piątkę.
Naszym dalszym koleżankom szło świetnie. Tylko Rick'owi trochę nie poszło, no ale...
-Teraz dam wam lassa-mówiła Natasza-Mam nadzieję, że poradzicie sobie przy łapaniu mustangów z rezerwatu-powiedziała podrzucając wodze w ręce.
Podzielono nas na grupy. Ja z Milką i Egon. Reszta razem. Gonitwa się zaczęła. Ewangi biegła galopem, później weszła w cwał. Zarzuciłam lasso na karego mustanga, który przechylił się i upadł.
Przestraszyłam się, ale Natasza krzyknęła do mnie:
-Dobrze, niech pada!
Później zaprowadziłam mustanga do zagrody. Każdy złapał jednego.
Było super. Była już 19:13. Pojechaliśmy na plażę i rozpaliliśmy ognisko. Śpiewaliśmy piosenki, urządzaliśmy zawody na szybką jazdę po plaży, piekliśmy kiełbaski. Podobało mi się. Po powrocie do domu położyłam się na łóżku i westchnęłam.
-Pięknie-westchnęłam-Było świetnie!
-No!-krzyknęły dziewczyny.
Następnego dnia wstałam bardzo szczęśliwa. Przez okno wpadały promienie słońca. Podskoczyłam i poszłam do sklepu. Chciałam kupić sobie jakieś sportowe buty na ognisko czy do lasu:

Nałożyłam je i zeszłam na śniadanie. Było tak samo dobre jak wczoraj. Później poszłam do Ewangi i pogłaskałam ją po pysku.
-Tak, tak kochana-mówiłam do niej spokojnie-Wiem, że może, krótko spałaś, ale dziś postaram się żebyś nie za wiele robiła.
-No cóż, takiej możliwości nie będzie-powiedziała Natasza stojąc za mną.
-No wiesz-westchnęłam
-Fajne buty-powiedziała z uznaniem
-Dzięki-odpowiedziałam.
Później nie rozmawiałyśmy. Poszłam do lasu pobiegać.
Zaczęła się rozgrzewka. Najpierw były skłony do strzemion, a później cwałowanie i omijanie baczek.
-Sam, dlaczego nie zmieniłaś butów na jeździeckie!?-krzyknęła do mnie Natasza. Prawie nic nie słyszałam przez stukot kopyt.
-Nie zdążyłam!-krzyknęłam do niej w odpowiedzi i pocwałowałam dalej. Nagle zaczęły biec na nas...BIZONY!
-Na bok!-krzyczała Natasza-Zjeżdżać na bok!
-Ewangi ruszaj!-wrzasnęłam i klacz ruszyła. Nigdy nie jechałam tak szybko.
-Szybciej!-krzyczała bardzo głośno Natasza.
-Roxie nie zjechała!-krzyknęła Milka
Dziewczyna siedziała na koniu zdezorientowała. Mijały ją bizony, a nikt nie mógł ruszyć się w jej stronę. W końcu ja i Milka pocwałowałyśmy do niej i wróciłyśmy we trójkę. Ewangeline trochę się potłukła, ale zaraz ją opatrzyłam i było dobrze.
Później poszliśmy na obiad.
-Teraz kolejne wyzwanie-powiedziała Natasza po obiedzie-Kowbojskie roboty! Będziemy zabijać deskami okna w starych domach.
Po "Kowbojskich robotach" usiadłam na łóżku. Byłam spocona jak nie wiem. Wykąpałam się. Był wieczór. Nie mieliśmy już więcej zadań. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Później umyłam zęby.
Zasnęłam.


Opowiadania!

Proszę o pisanie opowiadań! Jeśli macie jakie kol wiek prośby, lub co kol wiek wam się nie podoba powiedzcie.

Od Rick'a-C.D Mili

-Bo ja po prostu nie byłem gotowy na to-powiedziałem
-Wiesz, mogłeś mi powiedzieć-odpowiedziała Milka
-No sorry, ale...-próbowałem przeprosić
-Jeśli ci się nie podobam to mi powiedz, ok?-zapytała
-Ale ty mi się podobasz-powiedziałem
-To czemu...-chciała zadać pytanie, ale jej przerwałem
-Słuchaj, nie chciałem cię urazić, a ni nic, ale po prostu...-mówiłem
-Nie byłeś gotowy-dokończyła-Ciągle to powtarzasz, a teraz jesteś?
(Milka)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Wycieczka

Rozpoczęła się 3 dni temu. Dojechaliśmy na miejsce.Zgodzili się wszyscy! Proszę zajrzeć do zakładki "Wycieczki" i zobaczyć tereny na jakich będziemy. Proszę o napisanie opowiadania o wycieczce!